Lekcje z historii Bożonarodzeniowej
Boże Narodzenie to wspaniały okres w roku.
Nie zawsze myślałem w ten sposób. Jeszcze zanim przyjąłem chrzest w Duchu Świętym, byłem niezadowolony z całego komercjalizmu związanego z Bożym Narodzeniem. Pamiętam, że jako czternasto- lub piętnastolatek przekonałem moją rodzinę, aby wzięła wszystkie pieniądze, które wydalibyśmy na prezenty i przekazała je na program misyjny w kościele. Dzięki temu nasze obchody Bożego Narodzenia skupiły się na tym, co było naprawdę ważne.
Potem, kiedy 23 marca 1968 roku miałem cudowne spotkanie z Panem, zakochałem się w Nim tysiąc razy bardziej niż kiedykolwiek wcześniej doświadczyłem Jego miłości w czasie Boże Narodzenie. To było tak, jakby każdy dzień był Bożym Narodzeniem, i to wielokrotnie. Dlatego Boże Narodzenie stało się dla mnie po prostu kolejnym zwykłym dniem.
Kiedy zacząłem szukać Pana, zdałem sobie sprawę ze wszystkich pogańskich praktyk włączonych w okres Bożego Narodzenia i rozczarowałem się tym wszystkim. Przez pierwsze szesnaście lat mojego życia małżeńskiego nie mieliśmy choinki ani nie dekorowaliśmy jej na Boże Narodzenie. Mieliśmy tort urodzinowy dla Jezusa i dawaliśmy prezenty naszym chłopcom, ale wyraźnie zaznaczaliśmy, że pochodzą one od Pana, za naszym pośrednictwem, a nie od jakiegoś grubego pana w czerwonym stroju.
Wreszcie, kiedy czternaście lat temu przeprowadziliśmy się do naszego obecnego domu, moi chłopcy zapytali, czy możemy mieć choinkę. Powiedzieli, że znają pogańskie pochodzenie tego zwyczaju, ale po prostu uważają, że jest ładna i chcą patrzeć na nią tak, jak robił to Marcin Luter – jako na symbol życia wiecznego. Uległem i od tamtej pory cieszymy się choinką.
Ale z wiekiem zacząłem bardziej doceniać pozytywną stronę Bożego Narodzenia. W kulturze, która stawała się coraz bardziej świecka, gdzie politycznie niepoprawne jest nawet wspominanie imienia Pana, aby kogoś nie urazić, myślę, że to niesamowite, że Boże Narodzenie publicznie pokazuje niektóre z największych prawd Ewangelii. Prezentowane są nasze (Amerykańskie) korzenie jako narodu chrześcijańskiego.
W jakim innym czasie można wejść do sklepu i usłyszeć jedną z najwspanialszych chrześcijańskich piosenek, jakie kiedykolwiek napisano, taką jak „Joy to the World”? To niesamowite! Zobaczysz Szopkę Bożonarodzeniową w miejscach, w których wzmianka o Panu w innej porze roku oznaczałaby branie Jego imienia nadaremno.
Ludzie mówią o kochaniu siebie nawzajem, tak jak Bóg nas umiłował, posyłając swojego Syna na Ziemię. Przypominają nam o wartościach, które w innym okresie roku są zapominane lub przynajmniej umniejszane. Gdyby nie święta Bożego Narodzenia, relacje rodzinne byłyby gorsze niż są. To jedyny czas, kiedy wiele rodzin próbuje się dogadać.
W walce z dechrystianizacją naszego narodu uważam, że obchody Bożego Narodzenia są wielkim zwycięstwem. Czerpię przyjemność z oglądania wspaniałych prawd o Bożej miłości do człowieka prezentowanych publicznie i z koncertów w takich miejscach jak Biały Dom, gdzie Chrystus jest głoszony w pieśniach.
Szkoda, że niektórzy ludzie chodzą do kościoła tylko w Boże Narodzenie, ale chwała Bogu, przynajmniej wtedy idą. To jest okazja. A Boże Narodzenie otwiera wiele możliwości dzielenia się naszą wiarą.
Jednym z zarzutów, które wciąż mam, jest to, że „historia Bożego Narodzenia” stała się tak znana i skupiła się tak wąsko tylko na narodzinach dzieciątka Jezus, że niektóre z wielkich prawd obecnych w tych cudownych narodzinach nie są dostrzegane. Niektóre z największych lekcji Pisma Świętego są ukryte w opisie narodzin Chrystusa, a przeciętny człowiek jest ich całkowicie nieświadomy.
Z tego powodu nagrałem czteroczęściowy album zatytułowany „Lekcje z historii Bożonarodzeniowej na każdą porę roku”. W tym albumie dzielę się tym, co uważam za jedne z najważniejszych rzeczy, jakie Pan kiedykolwiek mi pokazał.
Czy zdawałeś sobie sprawę, że narodziny Jezusa z dziewicy były całkowicie normalne pod każdym względem z wyjątkiem jednego? Maria nie zaszła w ciążę bez kontaktu z nasieniem. Prawa rozmnażania stworzone przez Boga nie zostały zawieszone. Wszystko było dokładnie takie samo jak w przypadku milionów innych narodzin, z wyjątkiem tego, że Bóg użył nasienia swojego Słowa zamiast nasienia mężczyzny, aby Maria zaszła w ciążę.
Właśnie dlatego Ewangelia Jana 1:14 mówi:
„A to Słowo stało się ciałem i mieszkało wśród nas”.
Jezus był dosłownie Słowem Bożym, które stało się ciałem. Bóg użył swojego Słowa jako nasienia, które poczęło Jezusa. To odpowiada na wiele pytań. Pytań takich jak: Dlaczego Pan czekał cztery tysiące lat po upadku człowieka, zanim posłał Jezusa na ziemię? Dlaczego Bóg musiał stać się człowiekiem? Odpowiedzi na te pytania leżą w sposobie, w jaki Bóg dokonał stworzenia, w autorytecie, jaki dał człowiekowi i w integralności Jego Słowa.
Kiedy Bóg stworzył niebiosa i ziemię, On wypowiedział je do istnienia. List do Hebrajczyków 11:3 mówi:
„Przez wiarę rozumiemy, że światy zostały ukształtowane słowem Boga, tak że to, co widzimy, nie powstało z tego, co widzialne”.
Tak więc Bóg stworzył wszystko przez swoje Słowo. On tak właśnie tworzy. Kiedy przyszedł czas na stworzenie ostatniego Adama (1Kor 15:45), Bóg musiał wypowiedzieć Go do istnienia. Jednakże, On dał panowanie nad ziemią fizycznym istotom ludzkim. Ponieważ Bóg jest Duchem (J 4:24), nie mógł po prostu wypowiedzieć Chrystusa do istnienia niezależnie od człowieka. Przekazał kontrolę lub panowanie nad ziemią człowiekowi (Rdz 1:26-28). Dlatego Bóg musiał stać się człowiekiem. Ale jak mógł działać poprzez grzesznego, zepsutego człowieka, aby stworzyć Odkupiciela?
Przemawiał do serc ludzi, którzy Go słuchali, a oni z kolei używali swojej danej przez Boga władzy nad ziemią, aby wypowiadać proroctwa, które Bóg umieścił w ich sercach. Problem polegał na tym, że ludzie zostali oddzieleni od Boga przez swój grzech. Żaden człowiek nie był wystarczająco blisko Boga, aby wypowiedzieć wszystko, co należało wypowiedzieć. Tak więc potrzeba było około czterech tysięcy lat, aby skompletować proroctwa, które musiały zostać wypowiedziane, aby stworzyć ciało, aby Bóg stał się ciałem.
Kiedy Maria otrzymała wiadomość od Gabriela, ukorzyła się i powiedziała:
„Niech mi się stanie według twego słowa”. (Ewangelia Łukasza 1:38)
Przyjęła Słowo Boże do swojego łona i nastąpiło poczęcie Mesjasza.
Podobnie I List Piotra 1:23 mówi, że narodziliśmy się na nowo:
„Będąc odrodzeni nie z nasienia zniszczalnego, ale z niezniszczalnego, przez słowo Boże, które jest żywe i trwa na wieki”.
Słowo Boże jest duchowym nasieniem, które musi zostać zasiane w naszych sercach, aby doszło do poczęcia cudu. Narodzenie się na nowo nie dzieje się tak po prostu, tak jak nie zdarzają się po prostu dzieci. Dzieci muszą zostać poczęte, podobnie jak zbawienie czy jakikolwiek inny cud od Boga. Musimy narodzić się na nowo przez niezniszczalne nasienie Słowa Bożego (1P 1:23).
Gdy ziarno zostanie zasiane, następuje proces pielęgnowania i dojrzewania. Tutaj właśnie wkracza modlitwa. Modlitwa jest jak woda i nawóz lub inkubacja nasion. Ale jeśli podlewasz lub nawozisz jałową ziemię, nic się nie wydarzy. Najpierw musi być zasiane ziarno.
Podobnie mylnie próbowaliśmy jedynie modlić się o zaistnienie naszych cudów. Modlitwa jest ważna, ale nie można począć przez modlitwę. Ziarno Słowa Bożego musi zostać zasiane. Jak mówi List do Rzymian 10:14-17:
„Jakże więc będą wzywać tego, w którego nie uwierzyli? A jak uwierzą w tego, o którym nie słyszeli? A jak usłyszą bez kaznodziei? Jakże też będą głosić, jeśli nie zostaną posłani? Jak jest napisane: O jak piękne są nogi tych, którzy opowiadają pokój, tych, którzy opowiadają dobre rzeczy! Ale nie wszyscy byli posłuszni ewangelii. Izajasz bowiem mówi: Panie, któż uwierzył naszemu głoszeniu? Wiara więc jest ze słuchania, a słuchanie – przez słowo Boże”.
Uznawalibyśmy za szaloną kobietę, która próbuje mieć dziecko bez przestrzegania naturalnych praw rozmnażania. Ale w sferze duchowej chrześcijanie cały czas próbują rodzić cuda, nigdy nie zasiewając Słowa Bożego w swoich sercach. To po prostu nie działa w ten sposób.
Mamy też przesłanie aniołów, którzy powiedzieli”
„Chwała na wysokościach Bogu, a na ziemi pokój, wobec ludzi dobra wola”. (Ewangelia Łukasza 2:14)
Nie było to ogłoszenie zakończenia wrogości między ludźmi. Historia dziejów dowiodła, że to nie mogło być tym, o czym mówili aniołowie. Przeciwnie, było to ogłoszenie, że wojna między Bogiem a człowiekiem dobiegła końca. Kościół, jako ogół, tego nie zrozumiał ani tego nie głosił. Większość ludzi nadal myśli, że Bóg jest na nich zły. Tak nie jest. On nie jest zły, a nawet nie jest w złym nastroju. Jezus całkowicie zaspokoił Jego gniew. On jest sprawiedliwy i będzie kara dla tych, którzy odrzucają ofiarę Jego Syna za nasze grzechy. Ale Bóg nie jest zagniewany z powodu naszych grzechów. To już zostało załatwione.
Ewangelia pokoju jest jednym z powodów powszechnej akceptacji świąt Bożego Narodzenia, nawet wśród tych, którzy nie narodzili się na nowo. W Bożym Narodzeniu chodzi o Bożą miłość i miłosierdzie, a nie o Jego potępianie. Boże Narodzenie to podkreślanie bezwarunkowej miłości Boga do nas w sposób, w jaki powinno się to robić przez cały rok. To skupienie na dobrej nowinie o Bożej miłości, a nie na złej nowinie o naszych upadkach. To jest Ewangelia pokoju, o której śpiewali aniołowie i to powinno być również nasze przesłanie.
Mamy też historię o mędrcach. Czy wiesz, że Pismo Święte nigdy nie mówi, że było trzech mędrców i nic nie wskazuje na to, że byli królami? Nie odwiedzili oni również Chrystusa w żłóbku w Betlejem, ale w jego domu w Nazarecie. I jedną z najlepszych części historii Bożonarodzeniowej jest to, jak Maria pozwoliła Panu przekonać Józefa o prawdziwym charakterze tych wydarzeń.
Jest wiele rzeczy w przesłaniu Bożego Narodzenia, które zostały zaciemnione przez tradycję. Ten czteroczęściowy album będzie błogosławieństwem dla ciebie i każdego, z kim się nim podzielisz.
NAUCZANIE AUDIO