Bóg chce, żebyś był zdrowy cz.2


„Nie zniosę tego dłużej”, wykrzyknęła pełna frustracji Rene, luźno owijając swojego dziesięciomiesięcznego synka Jasona folią spożywczą. Lekarze nie potrafili pomóc i był to jedyny sposób o jakim wiedziała, że może przynieść mu ulgę. Nawet przy obciętych paznokciach u rączek, wciąż drapał się tak bardzo, że niejednokrotnie budził się na prześcieradle pokrytym krwią. Ich synek potrzebował cudu.

Czy choroba, z którą Shirley walczyła przez ostatnie czterdzieści pięć lat ostatecznie pozbawi ją życia? Było to pytanie, na które jej mąż Glen nie chciał odpowiedzieć. Schorzenie, którego przyczyny nie potrafiono znaleźć, zbierało swoje żniwo. Sharon cierpiała nieustanny ból, pozbawiona była energii, a waga jej ciała obniżyła się do niebezpiecznie niskiego poziomu – jej życie było zagrożone.

Hannah leżała w wózku niemalże bez życia. Choć miała trzy lata, ubrana była w rzeczy pasujące na dziewięciomiesięczne dziecko. Rurka, przez którą była karmiona, na stałe przyczepiona do jej boku, była jedynym sposobem na podawanie specjalnego środka, który teraz został odrzucony przez jej organizm. Miała jedynie kilka dni lub tygodni życia przed sobą; tymczasem Boże Słowo miało właśnie rozpalić wiarę w sercach jej rodziców.

Obie – ­­­Lesley i Mary były bardzo ograniczone w swojej aktywności. Ciężka astma, na którą cierpiały, zmusiła Toma do podjęcia decyzji o przeprowadzce wraz z żoną i córką w okolice Colorado z nadzieją, że bardziej sprzyjający suchy klimat przyniesie im ulgę. Nie wiedział, że Bóg zamierzał właśnie sprawić cud, który miał na zawsze odmienić ich życie. Rozpoczął się on od poznania prawdy Bożego Słowa.

Niki jest mężatką i kocha swoje życie, które stało się normalne w ponadnaturalny sposób. Siedem lat temu było inaczej. Nie mogła chodzić, samodzielnie jeść, a nawet sama korzystać z toalety. Wielu z was zna jej historię. Niedawno ponownie się z nią spotkaliśmy i chcemy opowiedzieć wam teraz drugą część jej świadectwa.

Tych pięć historii zostało udokumentowanych i nagranych na płytach DVD przez nasz Dział Telewizyjny. Wszystkie one mówią o mocy Bożego Słowa działającej w życiu ludzi, którzy przyjęli objawienie tego, co Bóg już uczynił dla nich przez Jezusa. Każda z tych historii jest podróżą do uzdrowienia, która dotknie także twojego życia.

Jezus używał tego typu cudów, jak gongu wzywającego na obiad. Czynił je, by dowieść, że ma moc przebaczania grzechu (Ewangelia Marka 2,10). Bóg używał ich, by uwiarygodnić Jezusa i Jego przesłanie (List do Hebrajczyków 2,3-4). Jezus powiedział swoim uczniom, że będą dokonywać tych samych rzeczy, które On czynił (Ewangelia Jana 14,12). Powiedział, że głoszenie Jego Słowa będzie potwierdzane znakami i cudami (Ewangelia Marka 16,20).

Dlaczego więc nie widzimy większych manifestacji Jego uzdrowienia? Czy ludzie nie cierpią wciąż z powodu choroby? Czy Jezus nie kocha ludzi dziś tak samo, jak wtedy, kiedy chodził po ziemi? Czy wierzący dziś nie potrzebują zobaczyć demonstracji Jego mocy?

TAK POTRZEBUJĄ! Nie tylko to, że my potrzebujemy dziś uzdrowieńczej Bożej mocy; sam Bóg pragnie uwolnić tę moc. Alleluja! Jednakże uzdrowienie nie zależy jedynie od Boga. To nie Bóg decyduje o tym, kto zostaje uzdrowiony, a kto nie. To radykalne stwierdzenie jest prawdziwe. Tu właśnie znajduje się źródło jednej z największych przeszkód na drodze do otrzymania uzdrawiającej Bożej mocy.

Jedną z najgorszych doktryn w ciele Chrystusa jest wiara w to, że Bóg kontroluje wszystko, co się dzieje. Konserwatywni ewangelicy/chrześcijanie wierzą, że wszystko, co się dzieje jest Bożą wolą i dzieje się za Jego przyzwoleniem. Nauczają oni, że niekoniecznie Bóg powoduje te wszystkie straszne rzeczy, które się wydarzają, lecz szatan musi uzyskać Jego zgodę, zanim będzie mógł cokolwiek uczynić.

Jest to wygodna teologia, która zwalnia jednostkę z jakiejkolwiek osobistej odpowiedzialności. To dlatego jest ona również popularna. Wiem, że to stwierdzenie może zaszokować pewnych ludzi, lecz jest ono prawdą: wiara w to, co głoszą, będzie dla ciebie zabójcza.

Boża wola nie wypełnia się automatycznie. Musimy wierzyć i współpracować z Bogiem, aby otrzymać to, co Bóg dla nas zapewnił, włącznie z naszym zbawieniem.

Drugi List Piotra 3,9 mówi, że nie jest Bożą wolą, aby ktokolwiek zginął:

Pan nie zwleka z dotrzymaniem obietnicy, chociaż niektórzy uważają, że zwleka, lecz okazuje cierpliwość względem was, bo nie chce, aby ktokolwiek zginął, lecz chce, aby wszyscy przyszli do upamiętania.

Jest to tak proste, jak tylko Pismo może to wyrazić. Nie jest Bożą wolą wobec nikogo, aby zginął. Lecz ludzie giną. Jezus powiedział, że więcej ludzi wybierze szeroką bramę, która wiedzie na zatracenie, niż ciasną bramę, która prowadzi do życia (Ewangelia Mateusza 7,13-14). Bóg nie zmusza nikogo do zbawienia.

Ludzie nie muszą prosić Jezusa, aby ich zbawił; muszą oni jedynie uwierzyć w niemal zbyt dobrą aby była prawdziwa nowinę, że ich grzechy zostały już przebaczone i przyjąć swoje zbawienie (Dzieje Apostolskie 16,31). Tak samo jest z uzdrowieniem. Bóg już uzdrowił wszystkich, tak jak zapłacił już za grzechy każdego.

Uzdrowienie jest dziełem już dokonanym.

Pierwszy List Piotra 2,24 mówi:

On grzechy nasze sam na ciele swoim poniósł na drzewo, abyśmy, obumarłszy grzechom, dla sprawiedliwości żyli; jego sińce uleczyły was.

Jezus nie uzdrawia dziś ludzi; uzdrowienie zostało dane 2000 lat temu w Jerozolimie, kiedy wziął te sińce na swoje ciało. On nie przyjmuje i nie przyjmie więcej sińców. Dzisiaj ludzie jedynie przez wiarę przyjmują to, czego dokonał Jezus dwa tysiące lat temu.

Pismo nie mówi nam, że mamy się modlić o chorych w takim znaczeniu, że nie mamy mocy w posługiwaniu im uzdrowieniem. Jest dokładnie odwrotnie. Jezus NAKAZAŁ NAM UZDRAWIAĆ chorych (Ewangelia Mateusza 10,1 i 10,8 oraz Ewangelia Łukasza 9,1 i 10,9). Jest ogromna różnica pomiędzy proszeniem Boga, aby kogoś uzdrowił, a uzdrawianiem ludzi.

Większość dzisiejszych chrześcijan jest zbulwersowana tym, co właśnie powiedziałem. Myślą sobie: „Za kogo ty się uważasz?”. Cóż, bez Jezusa jestem niczym (Ewangelia Jana 15,5), lecz dobra nowina jest taka, że nie jestem bez Jezusa! On mnie nigdy nie porzuci ani nie opuści (List do Hebrajczyków 13,5). Alleluja! Dlatego wraz z apostołem Piotrem mogę powiedzieć: „Co mam, to ci daję” (Dzieje Apostolskie 3,6).

To właśnie powiedział Piotr, kiedy posługiwał sparaliżowanemu mężczyźnie w 3 rozdziale Dziejów Apostolskich. Piotr nie modlił się o tego człowieka. Nie powiedział: „O Boże, bez Ciebie nic nie
możemy zrobić. Proszę, uzdrów tego człowieka, jeśli jest to Twoją wolą”. Uzdrowienie jest zawsze Bożą wolą (3 List Jana 2). My nie prosimy, a potem czekamy i patrzymy. To nie jest wiara w Jego Słowo. Zamiast żebrakami, musimy stać się wierzącymi, którzy znając Bożą wolę używają swojego autorytetu, by uzdrawiać.

Dziś mówienie i działanie w taki sposób sprawiłoby, że wyrzucono by nas z większości kościołów. Bo w końcu, za kogo my się uważamy? To nie jest sposób, w jaki wielu chrześcijan uważa, że należy to robić. I jest to jeden z głównych powodów, dlaczego nie widzimy więcej manifestacji uzdrawiającej mocy, którą Jezus zapewnił.

Na swoich spotkaniach w całym kraju modliłem się o tysiące ludzi i nie każda osoba zostaje uzdrowiona. Może to być problem w sercu osoby przyjmującej uzdrowienie lub coś, czego nie rozumiem odnośnie tej konkretnej osoby. Lecz jedno wiem na pewno – problemem nie jest Bóg.

Uzdrowienie jest tak bardzo istotną kwestią, że w tym miesiącu rozpoczynam w naszym programie telewizyjnym sześciotygodniową serię dotyczącą właśnie uzdrowienia. Na pewno nie będziesz chciał tego przegapić. Nie twierdzę, że zrozumiałem wszystko co dotyczy uzdrowienia i nie zawsze również widzę, jak ono się manifestuje. Jako pierwszy się do tego przyznam. Nawet Jezus nie uzdrowił wszystkich osób (Ewangelia Marka 6,5 oraz Ewangelia Mateusza 13,58). Jednak widziałem setki ludzi, którzy przyjęli uzdrowienie. Jeszcze nie dotarłem do mety w tej dziedzinie, ale rozpocząłem wyścig.