Początki czegokolwiek często mogą wydawać się małe, niepozorne, a nawet wręcz niemożliwe. Kiedy po raz pierwszy poczułem Boże powołanie, by przenieść moją służbę do telewizji, wydawało mi się, że to się nigdy nie wydarzy. Pamiętam, jak myślałem: Jak to możliwe? Jestem zwykłym facetem z przesłaniem. Nie mam dużego budżetu ani ekipy produkcyjnej. Ale wkrótce zdałem sobie sprawę, że to, co my uważamy za ograniczenia, Bóg postrzega jako okazję by Jego chwała mogła rozbłysnąć.
To było dwadzieścia pięć lat temu, kiedy po raz pierwszy rozpocząłem transmisję telewizyjną programu Prawda Ewangelii – to był prawdziwy cud. Kiedy Pan początkowo mówił mi o telewizji, przeprowadziłem rozmowy z kilkoma osobami, które miały pomóc mi zacząć. Ale żadna z nich nie wydawała się odpowiednia. Mieli dla mnie własne plany i pomysły, ale coś mi w tym wszystkim nie pasowało.
Wtedy mój przyjaciel polecił mi Stephena Bransforda. Nigdy nie zapomnę momentu, w którym wszedł do biura. Niczego mi nie przedstawiał. Chciał raczej zrozumieć, kim jestem i do czego Bóg mnie powołał, zanim zaproponował jakiekolwiek rozwiązania. To było coś innego. To było dokładnie to, czego potrzebowałem.
Dałem Stephenowi kilka moich materiałów, a tydzień później wrócił, poświęciwszy czas na słuchanie, zrozumienie i usłyszenie od Pana. Nie chciał tylko wyprodukować programu; chciał pomóc mi skutecznie przekazywać Ewangelię.
Stephen miał wieloletnie doświadczenie w produkcji telewizyjnej, ale co ważniejsze, Bóg przygotowywał go dokładnie na ten moment. Pracował z takimi służbami jak Billy Graham, TBN i innymi, ale kiedy wszedł do naszego małego budynku, który miałem w tamtym czasie, Bóg pokazał mu dokładnie, gdzie powinien być. Zobaczył wszystko – biuro, w którym miał pracować, salę lekcyjną, w której znajdował się plan zdjęciowy – i wiedział, że to jest miejsce, w którym powinien być.
Ten moment przypomniał mi o tym, jak Bóg prowadzi nas krok po kroku. Na początku nie zawsze widzimy pełny obraz sytuacji, ale Bóg dokładnie wie, dokąd nas prowadzi. Kiedy patrzę wstecz na te początki, zdaję sobie sprawę, jak daleko zaprowadził nas Bóg. Ten skromny, mały budynek na Robinson Street nie był zbyt piękny. Ale to właśnie tam Bóg rozpoczął naszą służbę telewizyjną. I tak jak Pan pokazał Stephenowi, gdzie powinien być, tak pokazał mi, dokąd zmierzamy.
Kiedy Stephen pojawił się na pokładzie, zaczęliśmy rozmawiać o wizji programu. Miałem pomysły na krzykliwą grafikę i wysoką jakość produkcji, ale Stephen delikatnie przypomniał mi, że moją siłą nie jest popisywanie się, ale proste i bezpośrednie dzielenie się Słowem Bożym. Zauważył, że moim stylem nauczania było siedzenie przy stole, mówienie wprost i wyjaśnianie Biblii.
„Moc Ewangelii nie tkwi w efektownych elementach. Jest w prostej prawdzie. Bóg nie powołał mnie do robienia przedstawienia – powołał mnie, abym wyjaśnił Jego Słowo każdemu, kto zechce słuchać”.
Właśnie wtedy to do mnie dotarło. Moc Ewangelii nie tkwi w efektownych elementach. Jest w prostej prawdzie. Bóg nie powołał mnie do robienia przedstawienia – powołał mnie, abym głosił Jego Słowo każdemu, kto zechce słuchać. Patrząc wstecz po dwudziestu pięciu latach, jestem przepełniony wdzięcznością – nie tylko za rozwój tej służby, ale także za serca i życie ludzi poruszone i przemienione dzięki prawdzie Ewangelii.
Nigdy nie chodziło o mnie – zawsze chodziło o Boga i Jego wierność. Jego powołanie nie jest ograniczone naszymi okolicznościami ani tym, co widzimy naturalnie. Bez względu na to, do czego Bóg cię powołuje, On zapewni sposób, ludzi i zasoby, aby to urzeczywistnić.
Jeśli masz wiarę jak ziarnko gorczycy, nie ma rzeczy niemożliwych.
Może czujesz, że jesteś zbyt mały, zbyt niewykwalifikowany lub zbyt daleko w tyle, aby kiedykolwiek wkroczyć w to, do czego powołuje cię Bóg. Może myślisz, że jest zbyt wiele przeszkód. Ale pozwól, że ci powiem – nie ograniczaj tego, co Bóg chce zrobić. Jezus powiedział: „Jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarno gorczycy… nic nie będzie dla was niemożliwe” (Mt 17:20). Bóg nie oczekuje od nas doskonałości, a jedynie gotowości. Szuka kogoś, kto Mu zaufa i powie: „Tak, Panie, wierzę, że możesz to zrobić przeze mnie”.
Czy jest coś, do czego Bóg cię powołuje, ale czujesz, że jest to zbyt duże lub zbyt niemożliwe? Gdy będziesz bardziej ufać Bogu w swojej sytuacji, wiedz, że On jest wierny, by dokończyć to, co zaczął. Czy jesteś gotów Mu uwierzyć, nawet jeśli wydaje ci się, że nie jest to właściwy czas ani miejsce? Pamiętaj, że ten sam Bóg, który przeprowadził mnie przez niemożliwe dwadzieścia pięć lat temu, nadal prowadzi mnie dzisiaj. Cokolwiek On umieścił w twoim sercu, nie ograniczaj Go – pozwól Mu pokazać ci, co jest możliwe, gdy robisz krok w wierze.
W moim nauczaniu Nie ograniczaj Boga zagłębiam się w znacznie więcej szczegółów, podając praktyczne przykłady i prawdziwe historie, które mogą pomóc ci usunąć ograniczenia z tego, co Bóg chce uczynić w twoim życiu. Naprawdę zachęcam cię do zapoznania się z całym nauczaniem. Jest ono dostępne w formie książki i nauczania wideo.
Kochamy cię
Andrew and Jamie
O to właśnie chodzi, czasami bez fajerwerków, w zwykłej prostej gotowości, dzieją się wspaniałe rzeczy!!!
Bóg ma doskonały plan dla każdego z nas. Może ktoś teraz powie to niech mi pokaże
jednak Ja wiem że mówi do nas każdego dnia każdego dnia podnosi z najdrobniejszych kłopotów.Otwórzmy więc nasze serca i pozwólmy mu otwierać przed nami Jego drogi.Amen